![](https://images4.polskie.ai/images/289565/27497284/40bdd99622425ce1159c9ed85cd337f6.jpg)
- Ksiądz Kazimierz Orzechowski miał molestować Rafała Dajbora na początku lat 2000., gdy początkujący aktor pisał o duchownym pracę magisterską. „Nie czuję się pokrzywdzony. Nie oskarżam ks. Orzechowskiego. Chodzi mi tylko o historyczną prawdę” — zapewnia Dajbor
- Pamiętam, iż na pożegnanie ks. Orzechowski łapał mnie za krocze i patrząc mi zalotnie w oczy, mówił: „amen, amen”. Mnie to bardziej śmieszyło, niż bulwersowało. Po latach zrozumiałem, iż kogoś naprawdę to mogło skrzywdzić! — mówi nam
- Myślę, iż on sam nie potrafił sobie z tym poradzić. Po prostu mózg się wyłącza na rzecz zwierzęcego pożądania. Nie chcę go absolutnie bronić, ale uważam, iż był swego rodzaju ofiarą kościelnego celibatu — uważa Dajbor
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Szymon Piegza, Onet: Narobił pan sporego zamieszania.
Rafał Dajbor: jeżeli o coś mi chodzi, to tylko o prawdę.
Prawdę o ks. Kazimierzu Orzechowskim?
Dla mnie był przede wszystkim świetnym aktorem. Tak go zapamiętam i pewnie wielu jego fanów ma dokładnie taki obraz. Ale uczciwie trzeba powiedzieć, iż na starość stracił nad sobą kontrolę.
Stracił kontrolę nad swoją seksualnością – mówiąc wprost.
Właśnie. Przed pisaniem magisterki ks. Orzechowskiego kojarzyłem tylko z ekranu, oczywiście przede wszystkim z serialu „Złotopolscy”. W tamtych latach, na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, to był prawdziwy hit.
Będąc na studiach dziennikarskich, postanowiłem napisać pracę magisterską właśnie o księdzu-aktorze. Uważałem, iż to dość niezwykłe, iż artysta zostaje księdzem, ale nie porzuca aktorstwa. Dostałem do niego numer, zadzwoniłem, od razu zaprosił mnie do siebie, do Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Nie pamiętam już, czy podczas pierwszego spotkania zaczęły się te „końskie zaloty”, czy później.
![](https://images4.polskie.ai/images/289565/27497284/1cb0919404d3a2b4a0d647f1482ccb62.jpg)
Ks. Kazimierz Orzechowski
Aktor molestowany przez księdza ze „Złotopolskich”. „Łapał za krocze i mówił: amen”
Na czym one polegały?
Ksiądz robił takie numery, iż gdy ja wyciągałem do niego dłoń na przywitanie, to on z premedytacją omijał moją dłoń i na przykład łapał mnie za genitalia. Albo zamiast uścisnąć moją dłoń, to chwytał ją i przyciągał do swoich genitaliów, sam siebie dotykając.
Standardem też było to, iż otwierał mi drzwi w samym T-shircie i rozpiętym szlafroku, z genitaliami na wierzchu.
Nie wzbudzało to u pana obrzydzenia, braku komfortu?
Wie pan, ja to traktowałem jako dziwactwo starego aktora. Przyznaję, iż wówczas w dużej mierze umykało mi, iż to jest ksiądz. Dla mnie to był przede wszystkim aktor. A muszę też uczciwie powiedzieć, iż nie był jedynym mieszkańcem Skolimowa, który tak postępował.
Szczerze mówiąc, raczej mnie to śmieszyło, niż bulwersowało. choćby w pewnym sensie robiło mi się ich żal. Tak, byli godni pożałowania.
Pisze pan w artykule, iż i wtedy, i dzisiaj nie czuje się pan pokrzywdzony zachowaniem ks. Orzechowskiego.
Nie, nie czuję się. I, żeby była jasność, nie chcę żadnego odszkodowania, ani choćby przeprosin! Wiem, iż nie wszyscy są w stanie to zrozumieć, ale ja nie oskarżam ks. Orzechowskiego, ani nie wszczynam żadnej afery. Mnie chodzi tylko o pewną historyczną prawdę.
Pamiętam, iż na pożegnanie ks. Orzechowski łapał mnie za krocze i patrząc mi zalotnie w oczy, mówił: „amen, amen”. Zresztą do dziś sformułowanie „robić komuś amen, amen” w języku moich przyjaciół funkcjonuje jako synonim molestowania.
I jest opowiadana jak anegdotka o znanym człowieku?
Dziś już nie, ale kiedyś tak, ponieważ ani mnie, ani moim przyjaciołom nie przyszło do głowy, iż on mógł tym kogoś skrzywdzić. To dobrze pokazuje, jak przez te 20 lat całkowicie zmieniły się czasy i pojmowanie molestowania seksualnego.
Aktor molestowany przez księdza ze „Złotopolskich”. „Pewnie nie byłem jedyny”
Kiedy pan zrozumiał, iż to, co robił ks. Orzechowski, jednak nie było dziwactwem starego człowieka, tylko przekroczeniem granic i przestępstwem?
Kilka lat temu przyjaciółka zapytała mnie wprost: no dobrze, ciebie to nie skrzywdziło, ale rozumiesz, iż kogoś o innej wrażliwości mogło to skrzywdzić na całe życie?
Wtedy uzmysłowiłem sobie, iż tak, iż ona ma rację! Kogoś naprawdę to mogło skrzywdzić. Nie wiem, czy wobec innych ks. Orzechowski zachowywał się w ten sam sposób, ale nie mam podstaw, by twierdzić, iż byłem jedyny. jeżeli ktoś został pokrzywdzony, to chciałbym, żeby to moje doświadczenie dodało mu odwagi! Molestowanie to zło, to przestępstwo, z którym trzeba walczyć, nie bójmy się tego robić!
Czy ks. Orzechowski posunął się do innych niewłaściwych zachowań?
Wobec mnie nie. Nie składał mi także żadnych propozycji seksualnych, nie chciał, żebym się przy nim rozbierał, nic z tych rzeczy. Chyba odczuwał, iż ja, heteroseksualista, nie odbieram pozytywnie jego „zalotów”.
Raz, gdy spacerowaliśmy w trójkę z innym aktorem Fabianem Kiebiczem, Orzechowski wypalił do mnie: „Słuchaj, powinieneś spróbować seksu z Fabianem”. Dodam tylko, iż ja miałem wtedy dwadzieścia kilka lat, a oni po osiemdziesiąt. Odpowiedziałem, iż nic z tego nie wyjdzie, bo jestem heteroseksualistą. Na to Orzechowski iście aktorskim gestem machnął ręką i skomentował: „Nic nie szkodzi, prawdziwy mężczyzna powinien wszystkiego w życiu spróbować!”. Do tej pory słyszę w swojej głowie, jak on to mówi. Albo mówił: „Przyjeżdżaj, przyjeżdżaj, przyszła wiosna, złapię cię za ptaszka, przyjeżdżaj”.
![](https://images4.polskie.ai/images/289565/27497284/0a09eca345ed3ac8ccc45fc0e0bcabfe.jpg)
Rafał Dajbor
Może to było jego poczucie humoru?
Wie pan, potrafię odróżniać poczucie humoru od braku kontroli nad własnym popędem seksualnym. U ks. Orzechowskiego ewidentnie odzywało się to drugie.
Środowisko artystyczne wiedziało o jego problemach?
Jestem przekonany, iż tak. Z moich rozmów wynika, iż mieszkańcy domu w Skolimowie o tym wiedzieli.
Wybitna aktorka Zofia Kucówna, prywatnie przyjaciółka Orzechowskiego, zaprosiła go któregoś roku na inaugurację roku akademickiego w Akademii Teatralnej w Warszawie. Kucówna musiała zauważyć, iż coś się święci, bo w ostatnim momencie złapała Orzechowskiego za marynarkę i go wyprowadziła. Podobno o mały włos uniknęli wielkiego skandalu.
Znowu „łapanie za ptaszka”?
Nie wiem, co dokładnie się tam wydarzyło, ale istotnie ks. Kazimierz uległ wdziękowi młodych, przystojnych kandydatów na aktorów.
Inna mieszkanka Skolimowa, Maria Klejdysz, powiedziała mi, iż wie, co wyprawia ks. Orzechowski i patrzy na to z wielkim niesmakiem.
Znany ksiądz molestował. „Myślę, iż on sam nie potrafił sobie z tym poradzić”
Jest pan aktorem, ale też dziennikarzem, autorem książek o innych artystach. Czy w pańskich rozmowach kiedykolwiek pojawił się temat niewłaściwego zachowania ks. Orzechowskiego?
Poza tym przypadkami, o których mówiłem, nigdy się z tym nie spotkałem. Ludzie raczej trzymają takie historie dla siebie.
Mogą pojawić się wobec pana zarzuty, iż powinien pan to ujawnić wtedy, gdy ks. Orzechowski jeszcze żył, by mógł się do tego odnieść. Dlaczego zrobił pan to dopiero teraz?
Od molestowania minęło ponad 20 lat. Pięć lat temu zmarł ks. Kazimierz, ale przede wszystkim w ubiegłym roku odeszły dwie przyjaciółki Kazimierza: Zofia Kucówna i Barbara Horowianka. Obiecałem im iż dopóki żyją, nie będę tego ujawniał.
Nie chciałem, żeby pod koniec życia musiały odbierać telefony od dziennikarzy i wysłuchiwać o żenującym zachowaniu ks. Orzechowskiego. Widział o tym także inny znany aktor i publicysta teatralny – Witold Sadowy – który pisał w swojej książce, iż ks. Orzechowski to wspaniały, prawdziwy kapłan, nie to, co ks. Henryk Jankowski, czy ojciec Tadeusz Rydzyk. W prywatnej rozmowie Sadowy sam powiedział do mnie, iż „na starość Kazio zupełnie się rozsypał”. Miał na myśli to, iż nie panował nad swoim popędem. Że ten utrzymywany przez lata celibat na końcu zupełnie wymknął mu się spod kontroli.
![](https://images4.polskie.ai/images/289565/27497284/ed9abc8d64b5023cb741e4c066e2d19b.jpg)
Ks. K. Orzechowski na planie serialu „Złotopolscy”
To, co pan ujawnił, może wielu osobom zburzyć wizerunek ks. Kazimierza Orzechowskiego. Mogą pojawić się głosy, iż to, co pan ujawnił, to słowo przeciwko słowu, iż nie ma na to żadnych dowodów.
To, iż ktoś będzie zaprzeczał prawdzie, nic nie zmieni, ponieważ ja wiem, co przeżyłem i doskonale wiem z kim. Nie mam żadnej potrzeby, żeby konfabulować, ponieważ ja dziś niczego nic nie oczekuję.
Nie miałem zamiaru niczego burzyć. Wręcz przeciwnie: chciałem, żeby moja historia i być może także historia innych, była uzupełnieniem pełnego obrazu tego człowieka. Rozumiem, iż większość woli patrzeć na ludzi, jak na ideały, ale to nie jest prawda.
A jaka jest prawda?
Że ksiądz także ma potrzeby seksualne, a tłamszenie ich może doprowadzić do tego, do czego doszło w przypadku ks. Orzechowskiego. Kiedy jest się wiekowym człowiekiem w koloratce i nagle wszystko wymyka się spod kontroli. Po prostu mózg się wyłącza na rzecz zwierzęcego pożądania. A przez to stajesz się obiektem żartów i pożałowania.
Myślę, iż on sam nie potrafił sobie z tym poradzić. Nie chcę go absolutnie bronić, bo nie miał prawa tego robić, ale uważam, iż był swego rodzaju ofiarą kościelnego celibatu.
„Ksiądz Orzechowski był swego rodzaju ofiarą kościelnego celibatu”
Historia ks. Orzechowskiego to historia tego, co z ludzką seksualnością robi celibat?
Chcę raz jeszcze podkreślić: ks. Orzechowski był znakomitym aktorem, bardzo lubianym i szanowanym kapelanem Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie, ale na starość miał także tę część siebie, którą ja poznałem. Seksualność, która była kompletnie pozbawiona samokontroli.
Uważam, iż to efekt celibatu, którego jako osoba duchowna powinien dochowywać. Celibatu, który zresztą nie został ustanowiony przez Jezusa Chrystusa, tylko wiele wieków później, by kontrolować kościelny majątek. Dziś bez żadnego zastanowienia powiemy, iż to, co robił ks. Orzechowski, to przemoc seksualna. Bardzo dobrze, iż to się zmieniło i mówię to na własnym przykładzie.
Przestępcy seksualni są w każdym zawodzie, nie tylko księża się tak zachowują. Byłbym ostrożny z tezą, iż to wszystko wina celibatu.
Pewnie ma pan rację, iż celibat to nie jedyny powód.
Pamiętam jednak, iż moja mama, która była i blisko Kościoła, i w Solidarności, mówiła mi, gdy byłem dzieckiem: „pamiętaj Rafałku, są dwie osoby, przed którymi nie musisz się niczego wstydzić i którym możesz w stu procentach wierzyć: to lekarz i ksiądz”. Poziom zaufania do Kościoła katolickiego w Polsce był gigantyczny, aż przykro mówić, co duchowni z tym zrobili. Dziś, po latach, wychodzą na jaw szokujące historie, które Kościół tuszował przez całe dziesięciolecia.
Również przestępstwa seksualne.
Z jednej strony zupełnie nie akceptuję sytuacji, w której przy okazji ujawniania przestępstw ludzi kościoła wyśmiewa się ludzi wierzących, albo robi sobie drwinki z modlitw czy elementów liturgii. To nie służy niczemu dobremu.
Z drugiej strony uważam jednak, iż dopóki instytucjonalny Kościół katolicki nie zmieni swojego podejścia do seksualności, celibatu, edukacji, inności, to takie zachowania będą się powtarzały.
Myśli pan, iż coś się zmieni?
Celibat jest przeciwko naturze, po prostu ją ogranicza, wypacza. Cieszę się, iż mój artykuł wywołał zainteresowanie, ponieważ o takich sprawach powinniśmy rozmawiać głośno i publicznie. Dodać odwagi prawdziwym pokrzywdzonym.
A księża, paradoksalnie, mogą na tym skorzystać. O ile oczywiście zaprzestaną w każdym akcie ujawnienia nadużyć seksualnych widzieć „ataku na Kościół”.
Zapytaliśmy, czy do warszawskiej kurii trafiły kiedykolwiek sygnały o niewłaściwym zachowaniu ks. Orzechowskiego. W odpowiedzi rzecznik kurii poinformował nas, iż do tej pory nie było takiego zgłoszenia.
Jeśli padłaś/eś ofiarą przestępstwa, zmagasz się z depresją, odczuwasz długotrwały smutek, masz myśli samobójcze lub podobnych stanów doświadcza ktoś z twojego otoczenia – nie czekaj, zadzwoń pod jeden z numerów pomocowych. Wszystkie dostępne są bezpłatnie i czynne całą dobę, siedem dni w tygodniu:
- 22 699 60 52 — Państwowa Komisja ds. przeciwdziałania pedofili
- 22 484 88 01 – Antydepresyjny Telefon Zaufania
- 800 702 222 – Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym
- 116 213 – Telefon dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym
- 22 484 88 04 – Telefon Zaufania Młodych
- 800 100 100 – Telefon dla rodziców i nauczycieli w sprawie bezpieczeństwa dzieci
- 112 – W razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: [email protected]
Czytaj inne artykuły tego autora tutaj.