Afrykański konflikt na ulicach Europy

9 miesięcy temu

Spór zwolenników i przeciwników erytrejskiego reżimu przetacza się przez europejskie miasta. Poza interwencyjnym działaniem jesteśmy wobec niego bezradni.

W ubiegłym tygodniu media doniosły o walkach erytrejskich imigrantów i uchodźców na ulicach Hagi. Policja musiała użyć gazu łzawiącego, by stłumić walki dwóch erytrejskich frakcji. W trakcie zamieszek spalono samochody policyjne i autobus.

To, co wywołało szok u większości oglądających wideo krążące w sieci, czytelnikom „Euroislamu” powinno być dość dobrze znane. Pisaliśmy już o podobnych zajściach w Niemczech, gdzie organizowany przez zwolenników erytrejskiej dyktatury Festiwal Erytrei spotyka się z agresywną reakcją tych, którzy uciekając przed reżimem emigrowali do innych państw Afryki oraz do Europy. W lipcu 2023 w Giessen w zamieszkach rannych zostało 28 policjantów. We wrześniu w podobnym zajściu 20 policjantów odniosło rany przy tłumieniu rozruchów w Stuttgarcie.

W Niemczech protesty spotkały się z potępieniem szerokiego spektrum politycznego. Przemoc potępili i przedstawiciele CDU, SPD, i poseł Zielonych Cem Özdemir, który pytał, jak to w ogóle jest możliwe, iż zwolennicy państwa policyjnego organizują demonstracje w Niemczech.

Również we wrześniu ubiegłego roku, w rocznicę rozpoczęcia wojny o wyzwolenie Erytrei od Etiopii, doszło do ulicznych starć w norweskim Bergen, podczas których demonstranci rzucali kamieniami. Tu znowu organizatorami manifestacji byli zwolennicy reżimu, a atakowali ich jego przeciwnicy.

Tego samego dnia wybuchły zamieszki przed ambasadą Erytrei w Tel Awiwie. Powód ten sam. Rannych zostało 30 policjantów izraelskich, którzy tłumili walki Erytrejczyków posługujących się kamieniami, metalowymi prętami oraz toporem. Premierzy Izraela i Norwegii zagrozili sprawcom przemocy natychmiastowymi deportacjami.

Czy jednak tak łatwo jest deportować imigrantów oraz uchodźców z Erytrei? Państwo to jest pod rządami monopartyjnego reżimu, który ma bardzo słabe notowania o ile chodzi o prawa człowieka czy torturowanie opozycji. Co więcej, młodzi mężczyźni mogą tam zostać powołani do wojska na okres bezterminowy, co może oznaczać od 6 do 12 lat przymusowej służby wojskowej. To wszystko powoduje, iż wnioski o deportację zostaną odrzucone na podstawie zakazu wydalania starających się o azyl osób do krajów, gdzie grożą im prześladowania i tortury. Co jednak w przypadku zwolenników erytrejskiego reżimu, inicjujących demonstracje? Oni prawdopodobnie w sądzie też wykażą się inwencją w zakresie naruszeń ich praw człowieka.

Erytrejczycy mieli trafić do Polski w ramach pierwszych planów relokacyjnych w roku 2015. Przekonywano nas, iż garstka nie stanowi problemu, a poza tym, jak niektórzy twierdzili, na ich pozytywne przyjęcie przez Polaków miałoby wskazywać to, iż są chrześcijanami. Pomijano, iż dotyczy to tylko połowy społeczeństwa.

Błędem, który popełniono w poprzednich latach, było koncentrowanie się wyłącznie na relacji pomiędzy imigrantami a społeczeństwem przyjmującym. Zastanawialiśmy się, czy ewentualne napięcia pojawią się w tym obszarze i jak im przeciwdziałać. W niewielkim stopniu zajmowano się napięciami między samymi imigrantami i konfliktami przynoszonymi przez nich. Dzisiaj mamy do czynienia nie tylko z wewnętrznym konfliktem w łonie imigracji z Erytrei. Są jeszcze napięcia między Turkami a Kurdami, między Ormianami a Turkami, między Hindusami i Pakistańczykami, a wszystko to dotyczy konfliktów mających miejsce za naszymi granicami i będących poza naszym wpływem.

Czy możemy to naprawić? Wydalać tych, którzy za nic mają nasze publiczne bezpieczeństwo i prawa, bez względu na to jakie poniosą konsekwencje? Przywódcy mogą straszyć, iż rozprawią się zdecydowanie z takimi imigrantami, ale wszystko może upaść w sądach. Możliwe, iż to już najwyższy czas, żeby zacząć dyskusję na temat zmiany prawa dotyczącego uchodźców.

Idź do oryginalnego materiału