Afera w Straży Granicznej. Uszkodzony symulator za 2,5 mln zł. Sprawa trafiła do CBA

news.5v.pl 9 godzin temu

Dlaczego jest to ważne?

Urządzenie do szkolenia lotów zostało kupione rok temu. Służy do ćwiczenia procedur lotu i nawigacji. Drogi symulator trafił do bazy SG przy Porcie Lotniczym im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. Jak podaje Radio ZET, kontrowersje budziło miejsce, w którym go umieszczono. Stanął w hangarze, obok dwóch samolotów Turbolet używanych przez pograniczników. Jeden z nich uważa, iż pomieszczenie nie spełnia wymagań przeciwpożarowych.

Co ustaliło Radio ZET?

Ponadto okazało się, iż urządzenie za 2,5 mln zł nie ma certyfikatu. Prowadzonych na nim ćwiczeń nie można wpisać do oficjalnych dokumentów. Profesjonalne szkolenia pilotów dopuszczające do lotów, funkcjonariusze realizują w ośrodkach zewnętrznych za setki tysięcy złotych. Źródło stacji w SG informuje, iż koszt dwóch obowiązkowych szkoleń to ok. 40-50 tys. zł. Kilku funkcjonariuszy już trafiło na kursy, a zapotrzebowanie rośnie, ponieważ do służby trafią kolejne samoloty Turbolet.

Według nieoficjalnych ustaleń Radia ZET na symulatorze ćwiczyli operatorzy, którzy odpowiadają za obsługę lotów pokładowych. „W gdańskiej bazie SG krążą plotki o tym, iż pogranicznicy, którzy mieli dostęp do symulatora, zabierali do niego swoje dzieci. Podczas jednej z takich wizyt miało dojść do uszkodzenia sprzętu” — czytamy w portalu stacji. Sytuacja miała mieć miejsce jesienią ub.r. Zawiadomienie w sprawie symulatora trafiło do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Jak reaguje Straż Graniczna?

Rzecznik SG w odpowiedzi na pytania Radia ZET potwierdził, iż symulator bez certyfikatu został zakupiony ze względu na niższe koszty. Przyznał także, iż urządzenie stanęło „w części hangaru służącej za magazyn”. Jednocześnie poinformował, iż symulator ma być sprawny.

Czytaj więcej:

Idź do oryginalnego materiału