Uświadamiam sobie, iż mamy dopiero marzec, do wyborów jeszcze ponad pół roku, a tu wszystko gna ku temu, całkowicie im podporządkowane. Wybory i wojna. Na dowód, iż tym razem akt wyborczy jest traktowany jak starcie wojenne, wystarczy scena z kopalni Bełchatów, gdzie sfilmowano pistolet Glock wepchnięty w gacie, o, przepraszam, do kabury za paskiem od spodni, blisko ciała, i to ciała Zbigniewa Ziobry, formalnie ministra sprawiedliwości. Polityka europejska, a choćby światowa, nie zna podobnych aktów epatowania bronią palną przez najwyższych urzędników państwowych. Ziobro jest wprawdzie na co dzień otoczony funkcjonariuszami Służby Ochrony Państwa, ale sam też systematycznie ćwiczy strzelanie. Figura szeryfa z amerykańskiego Dzikiego Zachodu nasuwa się sama. Gdyby ten krwawy, mokry sen miał się ziścić, mielibyśmy najbardziej rumianego szeryfa w historii.
Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, zamordowany podczas finału WOŚP w 2019 r., nie nosił broni palnej, a nożownik, który go zabił, nie miał specjalnego problemu z dostaniem się do niego. W dziwnie długo trwającym procesie sąd pierwszej instancji skazał mordercę, Stefana Wilmonta, na dożywocie. „Żadne dowody nie wskazują na zlecenie zabójstwa ani na inspirowanie go przez inne osoby”, mówiła sędzia Aleksandra Kaczmarek, uzasadniając wyrok. Twórcy i wykonawcy wielomiesięcznej, nachalnej i bezpardonowej nagonki mediów rządowych na Adamowicza nie będą musieli się tłumaczyć. Sędzia Kaczmarek zauważyła też, iż takiej zbrodni politycznej nie było w Polsce od 20-lecia międzywojennego. Warto pamiętać, iż zabójstwo prezydenta Narutowicza poprzedzone było bezpardonowymi atakami mediów prawicowych, nie ma wątpliwości, iż endecja miała jego krew na rękach.
Równocześnie, w wyniku działalności szefa Radia Szczecin, niejakiego Tomasza Duklanowskiego, który ujawnił ukryte przez sąd informacje o nieletniej ofierze przemocy seksualnej, co wskazało na syna posłanki PO Magdaleny Filiks, oraz uruchomionej w ślad za tym medialnej nagonki na rodzinę, 15-letni Mikołaj popełnił samobójstwo. Ci, którzy do ataku na posłankę za ujawnienie przez nią nadużyć finansowych polityków Solidarnej Polski nie zawahali się wykorzystać danych pozwalających zidentyfikować ofiarę przestępstwa, mają się świetnie, uruchamiają całą kampanię przeciw Platformie.
Wszystko to dzieje się, kiedy TVN wyemitowała solidnie udokumentowany reportaż o Karolu Wojtyle, późniejszym papieżu Janie Pawle II, który ukrywał, tuszował i lekceważył popełniane przez księży przestępstwa seksualne wobec dzieci. Nieskazitelność, wielkość i świętość „Polaka Tysiąclecia” rozpada się na naszych oczach. PiS wsiada na konia „obrony papieża”, na nim chce dogalopować do wygrania trzeciej kadencji.
Sąd w Poznaniu, w największym procesie politycznym czasów PiS, uniewinnia 32 osoby, które w akcie protestu przeciw drakońskiemu zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego przez skrajnie upolityczniony Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej przerwały mszę w katedrze poznańskiej w październiku 2020 r. Natychmiast rusza nagonka „publicznych” mediów oraz ministra sprawiedliwości (to ten z giwerą za paskiem) na sędzię Joannę Knobel, która wydała ten wyrok. Kilkuset sędziów z całej Polski podpisuje list w jej obronie, podkreślając: „Niezawisłość sędziowska jest ostatnim elementem, który odróżnia nasze państwo od dyktatury”.
W tym samym tygodniu w Warszawie zapada wyrok uznający za winną „popełnienia czynu zabronionego z art. 152 k.k. par. 2, dotyczącego pomocnictwa w aborcji” aktywistkę Aborcyjnego Dream Teamu Justynę Wydrzyńską. Przekazała ona kilka sztuk tabletek poronnych proszącej ją o to kobiecie, bo ta chciała przerwać ciążę, w którą zaszła z przemocowym partnerem. Do aborcji nie doszło, mężczyzna przejął tabletki i zawiadomił policję. Wydrzyńska skomentowała wyrok sądu pierwszej instancji: „Jestem niewinna, mówię głośno – to państwo jest winne i zawiodło mnie, Annę, Izę z Pszczyny, Agnieszkę z Częstochowy i miliony kobiet w tym kraju”. W dniu wydania wyroku sędzia Agnieszka Brygidyr-Dorosz zarządzeniem ministra Ziobry uzyskała delegację do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Rosyjski myśliwiec strącił amerykańskiego drona MQ-9 Reaper nad Morzem Czarnym. Po upadku amerykańskich banków Silicon Valley Bank i Signature w opałach znalazł się szwajcarski gigant bankowy Credit Suisse, któremu widmo upadku zajrzało w oczy. Natychmiast z pomocą pośpieszył szwajcarski bank centralny, pożyczając mu 50 mld franków. Klasyka współczesnego zażegnywania kapitalistycznych kryzysów: prywatyzujemy zyski, uspołeczniamy koszty.
A minister policji i służb tajnych Mariusz Kamiński, nad którym wisi groźba odwieszenia przez Sąd Najwyższy wyroku skazującego (Kamińskiego bezprawnie ułaskawił Andrzej Duda w pierwszych dniach swojej prezydentury), właśnie ogłosił, iż ABW „zatrzymała dziewięć osób podejrzanych o współpracę z rosyjskimi służbami specjalnymi”. I iż wszystko ma pod kontrolą. Oczywiście. Kto by wątpił?
Nie wiem, czy wystarczy dyskretny postulat świeżo wybranego prezydenta Czech Petra Pavla, który złożył właśnie wizytę w Polsce: „Korzystajmy częściej ze zdrowego rozsądku”. Wygląda na to, iż obserwujemy uwalnianie się zupełnie innych sił i motywacji. Wojna ante portas?