50 lat temu nad Doliną Śmierci stanął pomnik. Dziś oczekuje na nowe życie

3 dni temu

13 października 1975 roku to też był poniedziałek. Tego pochmurnego dnia bydgoszczanie podążali – wielu z musu, młodsi z radością, bo nie musieli być na lekcjach – na niedawno przyłączone do Bydgoszczy tereny wokół Fordonu. Jeszcze dzikie, niezabudowane – w pobliżu Rometu rosły już jednak mury Akademii Techniczno-Rolniczej, zapowiadając wielką inwestycję mieszkaniową. Nim jednak do Nowego Fordonu zawitali pierwsi mieszkańcy, powstał pomnik – symbol i drogowskaz. Mija dokładnie 50 lat od odsłonięcia monumentu autorstwa Józefa Makowskiego, który góruje nad Fordonem i przypomina o niemieckiej zbrodni z 1939 roku. Prace nad jego kształtem, jak i samym miejscem pamięci kryją jednak zagadki, które staramy się rozwikłać. Tekst powstaje także po to, by zwrócić uwagę na haniebny stan symbolu Fordonu, który straszy uciętymi łodygami. Czas przywrócić im życie…

Majątek Miedzyń koło Fordonu, 10 października 1939 roku. Na oddalonych od miasta wzgórzach Selbstschutz – bojówka złożona z członków niemieckiej mniejszości narodowej zamieszkałej na ziemiach polskich rozpoczyna masowy mord Polaków i Żydów – głównie przedstawicieli bydgoskiej inteligencji. Niemieckie kule kończą życie całych rodzin; ofiarami okrucieństwa okupanta padają także dzieci. Skazani na śmierć idą z założonymi na głowie rękami. Wiemy to, ponieważ Niemcy uwiecznili wizerunek bezbronnych Polaków w “albumie chwały” Selbstschutzu. Serię wystrzałów słychać do 11 listopada.

W 1947 roku przeprowadzono oficjalne ekshumacje. Z rowów w wąwozie śmierci wydobyto 309 ciał, pochowanych na Cmentarzu Bohaterów Bydgoszczy. – Niektórzy mieli dwa strzały, trzy, niektórych podobno żywcem zasypywali… Ten obraz zostanie mi do końca życia. Nie chcę mówić o szczegółach, bo to było makabryczne – mówił w nagraniu umieszczonym na stronie Pamięć Bydgoszczan Benon Brzezicha, który uczestniczył w ekshumacjach. Rowy, które przed 10 października 1939 roku wykopała niemiecka służba pracy Arbeitsdienst, stały się później miejscem pamięci.

Inicjatorem pierwszego upamiętnienia i uczczenia zbrodni na obywatelach Fordonu, Bydgoszczy i okolicznych miejscowości, dokonanych przez Niemców w październiku i listopadzie 1939 roku w Dolinie Wzgórz Miedzyńskich, powszechnie znanej jako Dolina Śmierci był proboszcz parafii św. Mikołaja w Fordonie ks. Alfons Sylka, który podczas II wojny światowej współpracował z Armią Krajową.

Uroczystości obok pierwszego kamiennego obelisku upamiętniającego masowe mordy w Dolinie Śmierci. Zdjęcie z kroniki miasta Fordon znajduje się w zasobach Archiwum Państwowego w Bydgoszczy

Odpowiadając na prośby i nalegania społeczeństwa ustawił kamienny obelisk, upamiętniający dokonanie w tym miejscu zbrodni ludobójstwa na masową skalę. Kolejny proboszcz fordoński (od roku 1947), ks. prał. Franciszek Aszyk, na prośbę parafian, w czasie oktawy Wszystkich Świętych wprowadził modlitwy za pomordowanych. Starania objęcia stałą troską duszpasterską Doliny Śmierci ze strony parafii św. Mikołaja nie uzyskały zgody. Zaostrzenie stosunków na linii państwo – Kościół pozbawiło parafię możliwości otoczenia tej największej nekropolii jakąkolwiek formą pamięci, a zwłaszcza duchowej – napisał Henryk Wilk w „Historii parafii, kościoła św. Mikołaja i Fordonu”.

Pamięć o ofiarach starano się jednak kultywować. Wycinki prasowe z kroniki miasta Fordonu opisującej ostatnie lata przed przyłączeniem do Bydgoszczy informują, iż 26 października 1958 roku w Dolinie Śmierci odbył się apel poległych, a w 1966 roku miejsce kaźni uporządkowali harcerze ze szkoły podstawowej nr 2 w Fordonie (dziś szkoła nr 20 przy ulicy Sielskiej).

Ofiary niemieckiego terroru czekały na większe upamiętnienie 30 lat. Losy powstania obecnego pomnika w Dolinie Śmierci są jednak zagadkowe. Udało nam się dotrzeć do archiwalnych dokumentów, zakładających zupełnie inny kształt fordońskiego miejsca pamięci. Wiemy też, iż został odsłonięty nie 31 sierpnia, a 13 października 1975 roku – wówczas odbyła się wielka uroczystość ku czci ofiar, ale prasowe relacje nie skupiają się na nowym, 28-metrowym monumencie. Nie wyjaśnia to jednak, dlaczego inwestycja w przyłączonym dwa lata wcześniej do Bydgoszczy Fordonie powstała w innym kształcie. Tekst staje się zatem przyczynkiem do dalszych poszukiwań i przede wszystkim prośbą do Czytelników o podzielenie się informacjami. Chcemy pozostawić potomnym jak największą wiedzę dotyczącą realizacji monumentu.

Dolina Śmierci miała wyglądać inaczej

W Archiwum Państwowym w Bydgoszczy znajdziemy kilka teczek z dokumentami dotyczącymi przygotowań do prac w Dolinie Śmierci. Dowiadujemy się, iż w maju 1968 roku doszło do podpisania umowy pomiędzy Zarządem Okręgu Związku Bojowników o Wolność i Demokrację (podporządkowanej PZPR organizacji kombatantów) a Biurem Projektów Budownictwa Ogólnego na opracowanie planu zagospodarowania Doliny Śmierci. We wrześniu 1968 roku okazało się jednak, iż termin przygotowania dokumentacji określony na marzec 1969 roku jest zagrożony.

W teczkach znajdziemy też inną umowę: z października 1968 roku, podpisaną już z bydgoskim „Miastoprojektem”, co wskazuje na zmianę jednostki projektującej kształt miejsca pamięci. Zimą 1969 roku zlecono Pracowni Sztuk Plastycznych wykonanie makiety pomnika w skali 1:10. Wśród dokumentów natrafiliśmy na zdjęcie prezentujące najpewniej model monumentu oraz betonowych płyt; w połączeniu z projektami zagospodarowania terenu autorstwa Aleksandra Pietrzaka widzimy, iż Dolina Śmierci miała wyglądać zupełnie inaczej.

Znalezione w Archiwum Państwowym zdjęcie prezentujące najpewniej makietę projektowanego pomnika w Dolinie Śmierci.

Pomnik miał być oddalony od alei spacerowej i stać samotnie na jednym ze wzgórz; według założeń spoglądać na niego można było z betonowej płyty widokowej, na końcu alei przewidziano „plac manifestacji” z ziemnymi trybunami. Poniżej przewidziano dojazd dla aut z parkingiem i kioskiem z WC oraz schronieniem przed deszczem.

Źródło: Archiwum Państwowe w Bydgoszczy

Plan Pietrzaka doczekał się realizacji jedynie w części – w wąwozie, w którym Niemcy dokonywali egzekucji po obu stronach drogi wykonano szereg symbolicznych grobów. Dlaczego kompleks nie powstał w takim kształcie? Według pojawiających się informacji, w 1974 roku ostateczny projekt pomnika wybrano w konkursie. W zasobach bydgoskiego oddziału AP znajdziemy zdjęcia przedstawiające prace konkursowe, ale na żadnym z nich nie widać zwycięzcy. Sprawa wymaga zatem dalszego zbadania.

Józef Makowski – autor pomnika w fordońskiej Dolinie Śmierci

Twórcą symbolu niemieckiej zbrodni, ale też współczesnego Fordonu jest Józef Makowski. Urodzony w Toruniu w 1914 roku, jeszcze przed wybuchem II wojny światowej rozpoczął studia na warszawskiej ASP. W jej trakcie służył w AK. Swoje dalsze życie związał z Bydgoszczą. To on wykonał kamienne rybki, które przez lata ozdabiały fontannę przy placu Wolności, a w tej chwili znajdują się na Wyspie Młyńskiej; to jego dzieła upamiętniają mord w Puszczy Bydgoskiej, poległych kolejarzy czy lotników Ziemi Bydgoskiej. Wyrzeźbił też Chopina i Paderewskiego, zapraszających do wejścia w muzyczny świat Filharmonii Pomorskiej.

Jest to jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce do wyeksponowania, niestety, smutnego pomnika. Marzyłem o wzniesieniu jak najwyżej ponad miasto akcentu architektonicznego. Zaprojektowałem go z dwudziestosiedmiometrowych rur, które nazwałem łodygami, zakończonymi rozkwitającymi pękami kwiatów. U samej podstawy tego pomnika – śmierć, a na samej górze – rozkwitające życie – opowiadał o swoim projekcie Makowski.

Pierwotnie w górnej części ściany frontowej cokołu znajduje się wykonany w miedzi napis: „Ofiarom faszyzmu mieszkańcy Bydgoszczy”. Od strony wąwozu – miejsca kaźni – umieszczono metalowe tablice z nazwiskami ofiar.



Prace przy budowie pomnika rozpoczęły się latem 1975 roku. „Dziennik Wieczorny” z 5 sierpnia 1975 roku wzmiankuje: W miejscu kaźni bydgoskiej inteligencji, zgładzonej przez hitlerowskich oprawców w Dolinie Śmierci pod Fordonem w 1939 roku realizowane są prace przy porządkowaniu terenu, Kilka przedsiębiorstw pracuje tu według projektu opracowanego przez bydgoski Miastoprojekt. Do Doliny Śmierci prowadzić będzie brukowana droga, a pomnik w miejscu stracenia Polaków zostanie otoczony alejkami, pokrytymi masą bitumiczną koloru czerwonego. Całość prac będzie zakończona do końca bieżącego miesiąca – czytamy na łamach popołudniówki. Tak się jednak nie stało, a pierwotny termin ukończenia mógł na stałe wejść w obieg wiedzy: 31 sierpnia 1975 roku jako datę odsłonięcia wzmiankował Wilk, a w ślad za nim Wikipedia.

Zanim jednak doszło do opóźnienia, prasa informowała o postępach inwestycji. W „Ilustrowanym Kurierze Polskim” z 16 sierpnia widzimy zdjęcie z budowy schodów prowadzących do przyszłego monumentu, jak i cokołu. „Roboty przy budowie żelbetowej konstrukcji są już zaawansowane” – czytamy w opisie zdjęcia.

Elementy konstrukcji przygotowały Pomorskie Zakłady Budowy Maszyn “Zremb-Makrum”, podstawę Bydgoskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Miejskiego, a okoliczny teren Miejskie Przedsiębiorstwo Zieleni. – Roboty już trwają. Kończy się zbrojenie podestu schodów oraz przygotowanie szalunku cokołu. Brygadą betoniarską kieruje Stanisław Maćkowski, a ciesielską Antoni Warda. Zaawansowane są także prace przy budowie drogi do pomnika. Pracują tu ekipy Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych oraz Zarządu Dróg Lokalnych w Szubinie – czytamy w „IKP”, który również wspomniał o rdzawej barwie alei spacerowej.

Montażu ciężkich – ważących od 4 do 7 ton – metalowych elementów podjęło się Bydgoskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego, używając do tego celu ogromnych dźwigów typu „Kraz” i „Grove”. Początkowo jednak – o czym wspomniał sierpniowy tekst z „Kuriera” – zakładano, iż stalowe rury będą łączone dzięki helikoptera z nasielskiego „Instalu”.

@metropoliabydgoska.pl Konkretny gmach! Legendarna bydgoska dyrekcja kolei od środka! ZOBACZ #bydgoszcz #XIX #dc ♬ Dance Of the Knights: Romeo and Juliet – Sergei Prokofiev

Dowodem na przesunięcie daty oddania monumentu do użytku jest artykuł „Dziennika Wieczornego” z 7 października 1975 roku pod tytułem „Pomnik – symbol przetrwania powstaje w Dolinie Śmierci pod Fordonem”. Jak opisał autor, dzieło Józefa Makowskiego „upamiętnia śmierć i męczeństwo, symbolizuje przetrwanie i odrodzenie się życia”.

Koordynatorem trwających jeszcze robót jest Jan Ściesiński z Rejonowej Dyrekcji Rozbudowy Miast i Osiedli Wiejskich w Bydgoszczy – podkreśliła popołudniówka. Jak widzimy na ilustrującym prasową wzmiankę zdjęciu, na kilka dni przed zapowiadaną na 13 października uroczystością stalowe elementy były dopiero przygotowane do ustawienia na cokole.

Pomnik góruje nad okolicą, jego wysokość wyniesie ponad 28 metrów. Na 6-metrowej wysokości cokole zamocowana zostanie metalowa konstrukcja, imitująca jakby drzewa pnące się ku górze. Na cokole znajdą się płaskorzeźby symbolizujące męczeństwo bydgoszczan podczas okupacji. Na frontowej ścianie cokołu umieszczony zostanie olbrzymi, kuty manualnie w miedzi napis: „Ofiarom faszyzmu – mieszkańcy Bydgoszczy” – czytamy w tekście.

Tego samego dnia o ostatnich pracach w Dolinie informuje także „Pomorska”. – Wczoraj realizowano ostatni etap – montaż wysokich, stalowych elementów na cokole. Wykonawcami najtrudniejszej fazy montażu (podniesienia elementów i ulokowania ich w tzw. szklankach w cokole pomnika) byli operatorzy Ryszard Lewandowski i Jerzy Lampka. Nad przebiegiem operacji czuwał kierownik budowy Jerzy Siewierski i brygadzista montażu Mieczysław Żurawski – czytamy na łamach ówczesnego organu PZPR. Przed odsłonięciem pomnik miał zostać jeszcze ponownie posrebrzony.

Opóźnienie w budowie pomnika, który miał zostać odsłonięty w połowie września najpewniej pozbawiły Fordon historycznego i pompatycznego wydarzenia. W Dolinie Śmierci planowano występ wielkich gwiazd. – Uczestnicy wysłuchają także oratorium „Zagrajcie nam dzisiaj wszystkie srebrne dzwony” będącego dziełem Katarzyny Gärtner i Ernesta Brylla skomponowanego dla uczczenia 30. rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem. W oratorium wystąpią m.in. Maryla Rodowicz, Daniel Olbrychski, Stan Borys i inni znani artyści polskiej sceny – zapowiedział „Kurier”.

Fordoniacy w sporej mierze wiedzieli, iż miedzyńskie wzgórza, nazywane potem Górkami Fordońskimi były miejscem zbrodni. Nie wszyscy bydgoszczanie byli jednak świadomi wydarzeń z 1939 roku: lukę wypełniła m.in. publikacja Stanisława Batora i Rajmunda Kuczmy „Fordon – Dolina Śmierci”, wydana przez Muzeum Okręgowe 30 lat po tragicznych wydarzeniach. Do czasu odsłonięcia pomnika wąwóz, w którym dokonano egzekucji nie był łatwy do zlokalizowania, na co zwracał uwagę jeden z czytelników „Dziennika”.

Moim zdaniem historia tej kaźni, jak i jej miejsce jest wśród bydgoszczan zbyt mało znane. W dniu dzisiejszym jadąc rowerem w celu obejrzenia postępu prac przy budowie, pytałem kilkanaście osób o lokalizację tego miejsca. Niestety, jedyną reakcją było zdziwienie co do umiejscowienia, a niekiedy i co do samej nazwy. Myślę, iż w kilku miejscach wlotowych i ruchliwych, należałoby umieścić tablice z wskazującym kierunkiem i krótka historią tego miejsca – napisał do redakcji.

Z lektury tekstu „Nowe koncepcje wykorzystania tras turystycznych w rejonie Bydgoszczy” w czasopiśmie turystycznym “Jantarowe Szlaki” (4/1977) i zamieszczonych fotografiach wynika, iż drogowskaz do Doliny mógł pojawić się wraz z budową pomnika; z uwagi na niską jakość druku ciężko jednak wywnioskować, w jakim miejscu się znajdował. Współautor artykułu Jerzy Kuligowski uwiecznił też nowy monument, jak i odnowiony kamień ustawiony dzięki staraniom ks. Sylki – ten do dziś znajduje się przy brukowanej drodze i otwiera aleję symbolicznych nagrobków.

Płaskorzeźba, jak inne, obecne elementy pomnika pojawiły się dopiero po latach. Na nagraniu Polskiej Kroniki Filmowej z 1990 roku, opowiadającym o żywocie Makowskiego widać już znicz usytuowany po wschodniej stronie pomnika oraz płaskorzeźbę. Jak pisał Kazimierz Jułga w „Promocjach Pomorskich” (listopad 1998) tworzy ją „siedem postaci w ekspresyjnych, pełnych bólu gestach”, które „ułożyły się w wielki fryz na cokole pomnika”. Długoletni dyrektor BWA wspominając zmarłego rok wcześniej rzeźbiarza odkrył jedną z tajemnic niedokończonej historii kompleksu martyrologicznego w Fordonie.

Makowski zaczął realizować dla Doliny Śmierci w Fordonie jeszcze jedno zadanie, w którym głównym obiektem rzeźby monumentalnej jest wyłącznie postać ludzka. Według koncepcji artysty, na trasie od wejścia na teren Doliny Śmierci do zrealizowanego pomnika na wzgórzu, w ośmiu miejscach miało stanąć osiem postaci o wielkich, nadludzkich wymiarach. Rzeźby tych postaci miały symbolizować swoim ekspresyjnymi gestami kolejne etapy drogi Polaków we wrześniu 1939 roku — od momentu wejścia na ten teren do momentu rozstrzelania. Dwie takie monumentalne rzeźby stoją w Dolinie Śmierci, dalszych sześciu nie zrealizowano – czytamy w „Promocjach”. W tekście „Józef Makowski. Jego dzieła zdobią Bydgoszcz. Kim był autor?” opublikowanym na portalu bydgoskiej “Gazety Wyborczej” z 2014 roku znajdujemy za to informację, iż dzieł przedstawiających człowieka idącego na śmierć miało być 12.

50 lat od pierwszych uroczystości pod nowym pomnikiem. W prasie o nim nie wspomniano

Ostateczny termin uroczystości upamiętniających pomordowanych przy nowym monumencie wyznaczono na 13 października. Władze za pośrednictwem prasy zachęcały do uczestnictwa w nich. Większość obecnych musiała jednak pojawić się w Fordonie wysłana przez szkołę czy zakład pracy. Bez tego nie powstałby jednak jeden z ważniejszych dokumentów: kolorowy film z kroniki zakładowej Stomilu, który pokazuje zgromadzonych bydgoszczan, jak i nowy pomnik.

13 października o 14:00 Dolinie Śmierci pojawiło się tysiące osób. Delegacje szkół i zakładów ze sztandarami opanowały jeszcze gołe zbocza i betonowe schody, następnie kamera pokazuje „kłosy” i miedziany napis. Żołnierze odbierają wieńce i kładą je pod dziełem Makowskiego. Szpaler młodych bydgoszczan na gładkich, betonowych stopniach widzimy też na zdjęciu Zdzisława Krakowiaka; w oddali widać liczne autobusy, które gromadziły się przy dawnym hangarze szkoły szybowcowej. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji uruchomiło specjalny dojazd dla grup zorganizowanych z centrum, a także na trasie Fordon – Dolina.

Uroczystości przy pomniku 13 października 1975, fot. Andrzej Maliński

14 października w bydgoskiej prasie ukazały się relacje z fordońskich uroczystości. Żadna z nich nie wzmiankuje jednak o odsłonięciu nowego pomnika, nie poświęcając mu choćby zdania. „Dziennik Wieczorny” podkreśla, iż na obchody przybyło „10 tysięcy bydgoszczan”, w uroczystościach uczestniczyła sekretarz KW PZPR Maria Ewert i wojewoda Edmund Lehmann, a okolicznościowe przemówienie wygłosił prezes wojewódzkich struktur Związku Bojowników o Wolność i Demokrację Roman Chłodziński – związany z PZPR redaktor naczelny Polskiego Radia Pomorza i Kujaw, więzień obozu koncentracyjnego.

Montaż słowno-muzyczny, oparty na motywach poezji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego wykonali aktorzy Teatru Polskiego w Bydgoszczy Anna Mozolanka i Wiesław Rudzki – opisuje „DW”. Po złożeniu wieńców „uroczystość zakończyły dźwięki Międzynarodówki”. Ilustrowany Kurier Polski dodawał: – Przy głuchym łoskocie werbli odbył się apel poległych, a trzykrotna salwa honorowa uczciła pamięć tych, którzy własną krwią udokumentowali swoje niekłamane zaangażowanie w sprawy Ojczyzny. Na zdjęciu widać tłumy otaczające nowy pomnik. Nie był on jednak bohaterem informacji, co może dziwić – PRL-owska władza uwielbiała otwierać nowe drogi, zakłady czy odsłaniać upamiętnienia. Po 50 latach jest to tym bardziej zaskakujące.

Pomnik w listopadzie 1980 roku. Fot. Zdzisław Krakowiak/Archiwum Państwowe w Bydgoszczy

50 lat później. Pomnik czeka na… śmierć?

Po 1989 roku stalowo-żelbetowa konstrukcja została uzupełniona o krzyż i ciernie. Nie stała już na uboczu, ale miała u stóp nowe osiedla. Przyciągała spacerujących mieszkańców, którzy dowiadywali się o wydarzeniach z pierwszych tygodni II wojny światowej. Pomnik był też świadkiem dwóch edycji Pikników Country i kolejnej tragicznej śmierci – morderstwa 18-letniego Remigiusza przez dwa lata młodszego Arkadiusza. Pierwsze lata wolności uruchomiły bowiem falę bestialskiej przemocy.

Kilkanaście lat temu na pomniku łopotała biało-czerwona flaga, ale symbol przelanej polskiej krwi przestawał być już istotny dla władz. W XXI wieku toczyły się dyskusje o bliższym ratuszowi pomniku i szańcu na Starym Rynku, a Dolina Śmierci mogła jedynie liczyć na pamięć okolicznych mieszkańców oraz uroczystości odbywające się raz w roku. Porastające coraz bujniejszą roślinnością wzgórza zaczęły przyciągać wandali, którzy kradli łańcuchy i tabliczki z pomnika – dwukrotnie zastąpiono je blaszanymi. Wybudowane w połowie epoki Gierka alejki zaczęły się sypać, podobnie jak schody.

  • Jak powstawała trasa na 40-lecie PRL? Historia budowy alei Armii Krajowej

Czara goryczy dosłownie przechyliła się wiosną 2024 roku – przeżarty korozją kłos zgiął się: dopiero wtedy rozpoczęło się zainteresowanie pomnikiem. Niestety, mimo alarmującej ekspertyzy miasto ucięło “łodygi” i do 50. rocznicy powstania monumentu nie zrobiło nic więcej. Widok pustych rur przygnębia.

Po pół wieku od zakończenia budowy pomnika apelujemy o jak najszybsze podjęcie działań zmierzających do jego naprawy i wykonania modernizacji pozostałych, nadgryzionych zębem czasu elementów największego bydgoskiego miejsca pamięci – takich jak schody, alejki, plac apelowy, murki.

Podczas przygotowania tekstu korzystałem ze zbiorów Pracowni Regionalnej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bydgoszczy (Wełniany Rynek 3)

Idź do oryginalnego materiału