14-letni uczeń, który zabił wychowawczynię w Nogent we wschodniej Francji, nie przejawia oznak zaburzeń psychicznych - poinformowała w środę prokuratura. Chłopiec zeznał, iż chciał zabić "jakąkolwiek" wychowawczynię. We wtorek zaatakował nożem pedagożkę, która zmarła od ran.
Na konferencji prasowej prokurator Denis Devallois ocenił, że sprawca "stracił punkty orientacyjne, jeżeli chodzi o wartość życia ludzkiego, do którego nie przywiązuje specjalnego znaczenia".
14-latek nie przejawia "żadnych oznak" sugerujących ewentualne zaburzenia psychiczne, ale "nie wyraża żalu ani żadnego współczucia dla ofiar" - relacjonował prokurator. Dodał, iż chłopiec zdradza "pewną fascynację przemocą i śmiercią". Nie był jednak typem samotnika i nie spędzał dużo czasu w mediach społecznościowych.
"Oderwany od rzeczywistości"
Jak dodał prokurator, uczeń zeznał, iż chciał zaatakować wychowawczynię, bo "nie znosił generalnie zachowania wychowawczyń - według niego - różnie traktujących różnych uczniów". Nie żywił specjalnej urazy do swej ofiary. Kilka dni wcześniej został upomniany przez inną osobę z grona pedagogów i z zamiarem ataku w szkole nosił się od soboty. Pod koniec 2024 roku był dwukrotnie karany za uderzenie innych uczniów. 14-latek, jak stwierdził Devallois, wydaje się "oderwany" od rzeczywistości zarówno, jeżeli chodzi o powagę czynu, jak i o skutki dla niego samego.
Grozi mu kara do 20 lat pozbawienia wolności.
Zginęła 31-letnia matka
Ofiarą śmiertelną ataku była 31-letnia wychowawczyni, matka kilkuletniego dziecka. Pracowała w szkole od niespełna roku. Minister edukacji Francji Elisabeth Borne zarządziła minutę ciszy we wszystkich szkołach w kraju środę w południe, by uczcić jej pamięć.
Prezydent Francji Emmanuel Macron po tragedii w Nogent poinformował, iż Francja może zakazać dostępu do mediów społecznościowych osobom w wieku poniżej 15 lat, jeżeli zakaz nie będzie wprowadzony na szczeblu Unii Europejskiej.
PAP