13-latka oskarżyła ojczyma o molestowanie, w celi czekało go piekło

13-letnia dziewczynka oskarżyła swojego ojczyma o molestowanie. Mężczyzna trafił do zakładu karnego w Czerwonym Borze, gdzie współwięźniowie zgotowali mu piekło.



Dowiedzieli się bowiem o zarzutach wobec 45-latka. Pan Daniel był bity, poniżany, a choćby gwałcony. Jak można wyczytać w aktach sprawy: „Po obchodzie wszyscy po kolei, jeden po drugim po 50 razy bili mnie w jedno kolano, napinając łyżkę. Dwóch trzymało za ręce, jeden bił. Zasłaniali wizjer w drzwiach. choćby próbowali wycinać mi paznokcie. Tego samego dnia jeszcze wchodząc na łóżko Kacper G. złapał mnie za szyję ręką, zwalając mnie z łóżka i uderzyłem miednicą o posadzkę. (…) Bałem się o swoje życie. Wszyscy zastraszali, iż jak coś powiem, to mnie zabiją. Nie byłem dopuszczany do drzwi. Później musiałem wypić roztwór z soli. Gdybym tego nie zrobił, wlaliby siłą w gardło. Po tym plułem krwią, z nosa krew leciała. Załatwiałem się krwią, choćby mocz z krwią oddawałem."



Ostatecznie dziewczynka wycofała zarzuty i przyznała, iż wszystko zmyśliła w zemście za to, iż ojczym nie pozwalał jej grać na telefonie. Mężczyzna domagał się odszkodowania w wysokości miliona złotych za niesłuszne tymczasowe aresztowanie, Sąd Apelacyjny w Białymstoku przyznał mu 350 tys. złotych zadośćuczynienia.



Czy ta dramatyczna historia potwierdza jednak teorię, iż pedofile, gwałciciele i oprawcy dzieci w więzieniu mogą spodziewać się maltretowania ze strony współwięźniów? Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa w rozmowie z Karoliną Opolską przyznaje, iż sprawcy najbardziej obrzydliwych zbrodni, popełnianych wobec dzieci, kobiet i rodziny, są najniżej w hierarchii więziennej, ale podkreśla, iż zadaniem pracowników więzienia, jest zapewnienie im bezpieczeństwa. Niestety, zdaniem Moczydłowskiego, w Polsce doszło do przeludnienia więzień, służba więzienna traci kontrole nad sytuacją w zakładach karnych i zbliżamy się do momentu, w którym w więzieniach mogą zacząć

wybuchać bunty.