Zwrot w sprawie Ziętary. Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchyla uniewinnienie „Ryby” i „Lali” po 32 latach od zaginięcia dziennikarza

1 godzina temu

To kolejny dramatyczny rozdział w jednej z najdłuższych i najbardziej tajemniczych spraw kryminalnych wolnej Polski.

Uniewinnienie „Ryby” i „Lali” zapadło trzy lata temu. Prokuratura nie zgodziła się z oceną sądu i złożyła apelację, wskazując, iż zebrane dowody wystarczająco obciążają obu oskarżonych. We wtorek sąd drugiej instancji przyznał rację śledczym.

Obaj mężczyźni, dziś po pięćdziesiątce i sześćdziesiątce, niezmiennie utrzymują, iż nie mają ze sprawą nic wspólnego. W latach 90. pracowali dla Elektromisu, firmy, którą interesował się zaginiony dziennikarz „Gazety Poznańskiej”.

Według prokuratury to właśnie oni, przebrani za policjantów, podstępnie zwabili Ziętarę do pojazdu przypominającego radiowóz, po czym przekazali go zabójcom. Jego ciało nigdy nie zostało odnalezione.

Zdaniem śledczych Ziętara był na tropie poważnych afer gospodarczych i ustaleń, które mogły ujawnić powiązania świata biznesu, polityki i przestępczości. To miało być motywem, dla którego zdecydowano się go „uciszyć”.

Proces Mirosława R. i Dariusza L. ruszył w 2019 roku. Oskarżonym groziło 25 lat więzienia. W 2022 roku sąd okręgowy uznał jednak, iż materiał dowodowy nie pozwala na skazanie. najważniejsze były zeznania trzech świadków – osób karanych, które mogły liczyć na złagodzenie własnych wyroków. Sąd oceniał je jako potencjalnie obciążone interesownością.

Sędzia Sławomir Szymański podkreślał wówczas:
„Do takich dowodów należy podchodzić z dużą ostrożnością”.
W efekcie „Ryba” i „Lala” zostali uniewinnieni i otrzymali po 9720 zł od Skarbu Państwa.

Sąd Apelacyjny uznał jednak, iż ta ocena wymaga ponownego zbadania.

Jarosław Ziętara zaginął 1 września 1992 roku. Ostatni raz widziano go, gdy szedł do redakcji. Policja długo nie traktowała sprawy jako zabójstwa – rozważano ucieczkę, samobójstwo, wyjazd za granicę. Dopiero po roku śledczy uznali, iż dziennikarz został uprowadzony i zamordowany.

Jego partnerka Beata Sauer podkreślała, iż od początku wskazywała policji ślady mogące sugerować przestępstwo, jednak jej relacje były bagatelizowane.

W kolejnych latach śledztwo wielokrotnie umarzano i wznawiano. W 2011 roku, po apelu redaktorów największych polskich mediów, sprawę podjęto na nowo. Prokuratura przesłuchała dziesiątki osób, badała archiwa i dokumenty służb, przeprowadziła eksperymenty procesowe, analizowała zgromadzone ślady biologiczne. Bezskutecznie.

W 2014 roku zatrzymano Aleksandra Gawronika – jednego z najbogatszych przedsiębiorców początku lat 90., oskarżając go o podżeganie do zabójstwa. Ten wątek również zakończył się uniewinnieniem, a Sąd Najwyższy ostatecznie odrzucił kasację prokuratury.

Sędzia Jerzy Grubba mówił wówczas gorzko:
„Sprawa, która toczy się 32 lata i nie kończy się żadnym efektem, to porażka organów ścigania państwa polskiego na ogromną skalę”.

Teraz sprawa „Ryby” i „Lali” trafi ponownie do poznańskiego sądu okręgowego. To tam zapadnie decyzja, czy po 32 latach od zaginięcia Jarosława Ziętary sprawiedliwość wreszcie będzie miała szansę zwyciężyć.

Idź do oryginalnego materiału