64-letni Józef M. 19 grudnia rano wyszedł od swojej siostry w miejscowości Nowe Sady (powiat przemyski)
Niestety, finał poszukiwań mężczyzny okazał się tragiczny
Ciało 64-latka zostało odnalezione 5 stycznia przez funkcjonariuszy Straży Granicznej
Jak się okazało, ciało zostało nadjedzone przez zwierzynę w znacznym stopniu. Sprawę odnalezienia zwłok nadzoruje prokuratura w Przemyślu. Do sieci trafiły makabryczne zdjęcia.
– Biegły patomorfolog dokonał sekcji zwłok, stwierdzając bardzo liczne ubytki spowodowane działaniem padlinożerców. Wykluczył możliwość udziału osób trzecich, ale nie był w stanie kategorycznie wypowiedzieć się, co do przyczyny śmierci – powiedziała Marta Pętkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Przemyślu w rozmowie dla portalu sanok.naszemiasto.pl.
Regionalny konserwator przyrody w Rzeszowie Antoni Pomykała przekazał, iż informacje o zdarzeniu otrzymali dopiero w czwartek 26 stycznia.
– Nie ma pewności, co za gatunek zostawił ślady. Nie ma dowodów na udział wilków, czy innych drapieżników w śmierci człowieka i pozostawienia śladów na szczątkach. Postępowanie prowadzi policja i prokuratura w Przemyślu. Funkcjonariusze i prokurator byli na miejscu zdarzenia, a ślady zostały zabezpieczone – poinformował.
Sprzeczne informacje ws. obecności wilków w powiecie przemyskim
Jak podaje Sanok Nasze Miasto na terenie, gdzie odkryto ciało mężczyzny, nie odnotowuje się niepokojącej aktywności wilków.
– W gminie Fredropol nie ma większego problemu z wilkami w postaci dużej ilości szkód, tak jak np. jest w gminie Cisna, czy Ustrzyki Dolne – powiedział Łukasz Lis, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie.
Z kolei na stronie Koła Łowieckiego "Bór" w Birczy (również powiat przemyski) poinformowano w zeszłym roku o wilczych watahach. Komunikat brzmiał: "Wilcze watahy liczniejsze niż stada ich żywicieli!". Myśliwi mieli zauważyć szesnaście wilków w gminie Fredropol w powiecie przemyskim.
Szef Nadleśnictwa: wilki nie traktują ludzi jako źródło pożywienia
Jak przekazał portal Sądeczanin Info kilka dni temu, watahy wilków podchodzą pod gospodarstwa domowe i zagryzają zwierzęta w okolicach Limanowej. Atakują między innymi kozy, owce, cielęta, a choćby psy.
– Ostatnio w ogóle wilków w Polsce przybyło i można je spotkać w całym kraju. Ich liczebność jest szacowana na poziomie ponad trzech tysięcy. Na południu kraju, w pasie Karpat, były zawsze – powiedział dla portalu Stanisław Michalik, szef Nadleśnictwa Piwniczna.
Michalik podkreślił także, iż ataki na domowe zwierzęta to problem trwający już wiele lat. Jak stwierdził, wilki są w stanie upolować dla siebie dzikie zwierzęta, ale zawsze polowały też na te domowe. Szef nadleśnictwa podkreśla, iż nie jest znany przypadek, aby wilki wprost zaatakowały człowieka.
– Mogą być agresywne w sytuacji, kiedy ktoś broni zwierząt domowych, które zostały zaatakowane, ale na ludzi nie polują. Nie traktują nas jako źródło pożywienia – dodał.