Sobota, 4 maja 2024r.

Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych

Jeśli nie masz 18 lat, nie powinieneś jej oglądać

Opuść stronę Zobacz stronę

W dwa dni wymordował niemal całą rodzinę. Policjant, który przesłuchiwał bestię z Walimia, wyjawia przerażające szczegóły [+18 L. TYLKO W FAKCIE]

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Ryszard Sobok († 33 l.), nazywany bestią z Walimia (na Dolnym Śląsku), w dwa dni wymordował pół swojej rodziny. Reporter "Faktu" dotarł do Henryka Brudnika (74 l.), emerytowanego policjanta, który po zatrzymaniu zabójcy przesłuchiwał go. To, co usłyszał oficer, mrozi krew w żyłach.

– To jest jedna z takich spraw, która bardzo głęboko utkwiła mi w pamięci – wspomina po latach Henryk Brudnik, emerytowany policjant z Wałbrzycha.

Bestia z Walimia. Był w morderczym szale, zabijał raz za razem

Horror rozegrał się 11 lutego 1981 r. w Walimiu. Ryszard Sobok wrócił do domu, chciał coś zjeść. Usłyszał wówczas od konkubiny, która miała na imię Krystyna, że jest tylko wodzianka, czyli woda zagotowana z tłuszczem i pokruszonym chlebem.

Od jakiegoś czasu między partnerami dochodziło do kłótni. Kobieta nosiła się z zamiarem odejścia od Ryszarda. Dotarły też do niego plotki, że konkubina, która była z nim w ciąży, chciała dokonać aborcji. 30-latek złapał za kabel i powiesił ukochaną, nie zważając, że obok na łóżku leży jego roczny synek Marek.

Do domu wróciła starsza córka konkubiny, 16-letnia Teresa. Gdy zobaczyła, co się dzieje, uciekła na strych. Tam dopadł ją oszalały zabójca. Udusił dziewczynkę i powiesił ją na sznurku. Ryszard zszedł na dół. Na tym nie zakończył morderczego dzieła. Kolejną ofiarą był jego mały syn.

Śledczym podczas przesłuchania wyznał, że "chcąc uchronić syna przed nędznym życiem, powiesił go". Po wszystkim, w otoczeniu wiszących ciał, położył się spać.

Zabójca nie oszczędził nikogo

Rano wstał i poszedł do ojca, Stanisława, mieszkającego również w Walimiu. Gdy wszedł do mieszkania przy ulicy Bocznej, ojciec leżał na łóżku, a w pokoju obok były dzieci jego starszej siostry: Ireneusz († 9 l.) i Anna († 10 l.).

Po zjedzeniu śniadania Ryszard wszedł do pokoju ojca. Miał pretensje, że ojciec nie pożyczył mu pieniędzy. Wyznał, że jego życie się skończyło. Powiedział ojcu, jak straszliwego czynu dokonał.

Zdenerwowany tym, co wyznał 30-latek, ojciec złapał stojącą obok łóżka laskę i zaczął go nią okładać. Rozwścieczony Ryszard wziął w dłoń młotek leżący na półce i wymierzał ciosy w głowę seniora. Mężczyzna nie przeżył ataku.

Dzieci zaniepokojone dochodzącymi z drugiego pokoju odgłosami ruszyły na pomoc. Chciały powstrzymać oszalałego wujka. Morderca złapał je w ramiona i dusił. Ich ciała wyniósł do łazienki i powiesił na kablu od telewizora. Według biegłego patologa dzieci wówczas jeszcze żyły.

Motyw zbrodni. Ucieczka i poszukiwania

Jaki był motyw tych przerażających zbrodni? Podczas wielokrotnych przesłuchań Ryszard Sobok nie potrafił tego wytłumaczyć.

– Do dzisiaj nurtuje mnie jedna rzecz w tej sprawie – mówi pan Henryk, emerytowany policjant. – Zabójca po dokonaniu zbrodni ukrył się na strychu. Wydaje mi się, że jego celem było zabójstwo starszej siostry, dlatego ukrył się i czekał na jej powrót. Kiedy wróciła do domu i zobaczyła, co się stało, narobiła krzyku. Wtedy przybiegli sąsiedzi, przyjechała policja. Miał zablokowaną drogę ucieczki – podkreśla nasz rozmówca.

Odczekał dwa dni na strychu, do zakończenia wszystkich czynności śledczych. Sprawca miał ze sobą pieprz i niewiadomego pochodzenia płyn. Wykorzystał je do tego, by pies nie podjął za nim tropu. Zwierzę nie weszło na strych. Kiedy służby opuściły budynek, morderca uciekł.

Poszukiwania były prowadzone na szeroką skalę. Policjanci przeszukiwali pobliskie sztolnie w poszukiwaniu mordercy. Dwa dni później sprawca został zatrzymany w pobliskiej wsi o nazwie Michałkowa, gdzie mieszkała jego młodsza siostra. Podczas zatrzymania miał przy sobie nóż. Na pytanie śledczych, dlaczego tam się zjawił, odpowiedział, że "przyszedł do siostry".

– Po zatrzymaniu został przewieziony do komendy. Nie sprawiał specjalnych kłopotów. Nagle jakby zeszło z niego powietrze. Kiedy został przetransportowany do prokuratury, przyjechała telewizja i wtedy poczuł się ważny – tłumaczy emerytowany policjant.

Na pytanie śledczych, dlaczego dokonał zabójstw, nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć. Czy żałował tego, co zrobił, wyraził skruchę? Pan Henryk bez wahania odpowiada: "absolutnie nie".

Wyrok

16 czerwca 1982 r. Sąd Wojewódzki w Wałbrzychu z siedzibą w Świdnicy uznał Ryszarda Soboka za winnego zabójstw i skazał go na karę śmierci. Pozbawiono go na zawsze praw publicznych. Sąd Najwyższy utrzymał wyrok w mocy.

33-letni Ryszard Sobok został stracony 31 marca 1984 r. w areszcie śledczym przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu. Wyrok wykonano przez powieszenie.

Czytaj również:

Zapalał świece w komórce pod betonem, gdzie ukrył zwłoki dzieci i partnerek.

Wymordował rodzinę, w tym ojca, ukochaną w ciąży i czworo dzieci. Szokująca historia Bestii z Walimia

Piotr Wierzbicki/ib

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji