„Król sanatoriów”. Granie i śpiewanie jest jak narkotyk

Należy do współtwórców Gdańskiej Kapeli Podwórkowej. Po latach wybrał jednak solową drogę. Specjalizował się w programach kabaretowych. Mówiono o nim „król sanatoriów”. Wiele podróżował i prezentował piosenki z folkloru lwowskiego, wileńskiego, romanse cygańsko-rosyjskie, a także ballady, piosenki biesiadne i żeglarskie. 

Fot. archiwum prywatne

Przeszedł na emeryturę dwadzieścia lat temu. – Co wcale nie znaczy, że osiadłem na laurach. Granie i śpiewanie jest jak narkotyk, muszę to robić, bo nie mogę sobie znaleźć miejsca. Takie oczyszczenie, katharsis. Potrzebuję bodźca, żeby wyjść na estradę i zaśpiewać. Pół roku temu przygotowałem program z piosenkami o Gdańsku autorstwa Bogdana Malacha, Leszka MiodowiczaLeonarda Rybickiego i również mojego. Śpiewam też stare piosenki, takie z czasów budowy portu w Gdyni. To na przykład „Piątka z Albatrosa” Feliksa Konarskiego, który napisał słowa do legendarnej pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino”, a także „Był kapitan dzielny chwat” i „Piosenkę o Gdańsku” z moimi nowymi tekstami. 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-01-15

Tomasz Gawiński