Ukradli skrzynię z pociągu, który jechał do Ukrainy. "Gdy odkryli, co jest w środku, wystraszyli się"

Złodzieje ukradli kilka skrzyń z pociągu, który miał dotrzeć na Ukrainę. Doszło do tego podczas jego postoju w Węglińcu. Wszystko wskazuje na to, że gdy tylko odkryli, co zrabowali, pozbyli się łupu. Jak dowiedział się "Fakt", kradzieże z pociągów towarowych z węzła kolejowego nieopodal Zgorzelca to żadna nowość. - Ten fach przechodził tutaj z pokolenia na pokolenie - mówią gazecie okoliczni mieszkańcy.

Jak informowaliśmy w Gazeta.pl, w niedzielę wieczorem (4 czerwca). Z wagonów specjalnego pociągu obsługiwanego przez żołnierzy USA na dworcu PKP w Węglińcu niedaleko Zgorzelca (woj. dolnośląskie) zniknęły skrzynie z amunicją. Pociąg przyjechał z Niemiec. Zerwane plomby w dwóch wagonach podczas obchodu zauważyła Służba Ochrony Kolei. Jak dodają, nieznani sprawcy mieli ukraść 120 pocisków kaliber 25 mm. Z kolei inne źródła podają, że zniknęły granaty i amunicja, bądź granatniki i amunicja. 

Zobacz wideo Śmiszek: Polska kreuje się na adwokata interesów Ukrainy

"Fakt": Gdy rabusie odkryli, co jest w skrzyniach, wystraszyli się

Z ustaleń "Faktu" wynika, że złodzieje nie spodziewali się, co znajdą w kradzionych skrzyniach. Miały skusić ich plomby na wagonie. Kradzieży dokonali w nocy z wagonu, wokół którego nie było żadnej ochrony. "Gdy odkryli zawartość pierwszej ze skrzyń, prawdopodobnie wystraszyli się i nie wiedząc, co z nią zrobić, postanowili jak najszybciej pozbyć się ładunku" - opisuje "Fakt".

Policja informuje, że skrzynie z amunicją zostały wyłowione ze stawu w Starym Węglińcu (miejscowość oddalona o około 4 km od Węglińca). Trzy były oryginalnie zaplombowane, a jedną ktoś otworzył - nie stwierdzono jednak braków amunicji. 

"Kradzieże w Węglińcu to nic niezwykłego"

"Fakt", powołując się na relacje okolicznych mieszkańców, informuje, że kradzieże w tym miejscu to nic niezwykłego. Częścią węzła kolejowego w Węglińcu jest bardzo duża kolejowa bocznica towarowa. To tam zatrzymują się pociągi z różnymi ładunkami, m.in. ze sprzętem agd, węglem i innymi surowcami, a w ostatnich miesiącach również transportami broni. Pozornie łatwy do zdobycia łup od zawsze przyciągał tam złodziejskie grupy. - Ten fach przechodził tutaj z pokolenia na pokolenie i ma swoje zalety, bo rabusie zasadzają się na pociągi i zostawiają w spokoju ludzi - mówią "Faktowi" okoliczni mieszkańcy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.