Monitoring pogrążył podpalacza. Zabójca idzie za kratki na 10 lat

Oskarżony Marcin J. przed krakowskim sądem fot. Artur Drożdżak

43-letni Marcin J. oskarżony o zabójstwo mężczyzny w pustostanie nie przyznawał się do winy. Zdaniem śledczych mężczyzna z zemsty podłożył ogień i doprowadził do śmierci o rok starszego Krzysztofa K. Idzie za kratki na 10 lat.

 

Proces w tej sprawie zakończył się przed krakowskim sądem. Marcin J. to wdowiec o podstawowym wykształceniu, bezrobotny, bezdomny. Zaprzeczał stawianym mu zarzutom. Prokuratura uważała, że to on 20 kwietnia 2021 r. w budynku przy ul. Krakowskie Przedmieście w Olkuszu rozlał łatwopalną substancję przy drzwiach na klatkę schodową i podłożył ogień. Wiedział, że w środku znajduje się Krzysztof K., z którym był w konflikcie.

Zaczadzony i pijany

Straż pożarna pojawiła się na miejscu o godzinie 23.40, ugasiła ogień na klatce i na parterze. Strażacy używając zwyżki weszli na piętro budynku, oddymili je i tam znaleźli mężczyznę przy oknie. Wyprowadzono go na zewnątrz i podjęto reanimację potem przejętą przez ratowników medycznych. Zabiegi nie zakończyły się sukcesem, mężczyzna zmarł na skutek zaczadzenia. We krwi miał ponad 2 promile alkoholu.

Policjanci rozpoznali w nim znanego karanego Krzysztofa K. W tym pustostanie przebywał od około miesiąca po wyjściu z zakładu karnego. Z ustaleń wynika, że przegonił wtedy siłą z tego miejsca Marcina J. To było podłożem ich konfliktu. Dotychczasowy główny lokator pomieszkiwał potem na klatkach schodowych lub u swojego znajomego. Sprawca i ofiara obracali się w jednym środowisku, widywali się i pili razem alkohol. Widzieli się też w dniu pożaru.



Po akcji ratowniczej na miejscu pojawił się inspektor nadzoru budowlanego oraz biegły ds. pożarnictwa, który nie miał wątpliwości, że to było celowe podpalenie. Stwierdził, że ktoś rozlał substancję na schodach i drzwiach i podłożył ogień. Biegły wykluczył zwarcie instalacji, bo jej nie było w budynku. W chwili wybuchu pożaru na klatce schodowej Krzysztof K. był na piętrze i ogień odciął mu jedyną drogę ucieczki.

Monitoring pogrążył podpalacza

Z zapisu monitoringu budynku znajdującego się naprzeciwko wynikało, że na posesji widać osobę tuż przed pożarem, czyli około godziny 23.12- 23.17, która poruszała się w charakterystyczny sposób. Świadkowie zidentyfikowali ją jako Marcina J. On sam potwierdzał, że tam był, bo chciał z budynku zabrać swoje skarpety i załatwić tam potrzebę fizjologiczną. Ledwie 13 minut później, czyli o 23.30, widać jak dym wydobywa się z budynku. Sprawca zaprzeczał jednak, by podłożył ogień, jak i temu, by miał konflikt z ofiarą podpalenia, ale śledczy i sąd uznali, że to tylko jego linia obrony. Sprawca miał żal do pokrzywdzonego i motyw, by go zabić.



Biegły psychiatra w sprawie wypowiedział się, że oskarżony to osoba nieufna, impulsywna i egocentryczna. Typ samotnika, który reaguje agresją na rzeczywistą lub urojoną krzywdę. Jest skłonny do przygotowania i zrealizowania zemsty i potrafi brać odwet za doznane niepowodzenia. Agresja z jego strony to konieczna reakcja na zachowania innych. Ma również tendencję do działań o charakterze przemocy fizycznej. Marcin J. miał już wyroki za włamania i zniszczenie mienia. Teraz groziło mu dożywocie. Jego wyrok jest prawomocny.