17-latka przeżyła koszmar w czasie imprezy. Gdy zasnęła, wykorzystał ją

33-letni mężczyzna z powiatu biłgorajskiego najpierw miał napastować swoją ofiarę, a później ją zgwałcić. Wykorzystał fakt, że 17-letnia dziewczyna była odurzona. Jednak jak podkreślają śledczy, jego działania nie były zaplanowane.

Jak informuje Kurier Lubelski, w miejscowości Dzwola w powiecie janowskim doszło do przerażającego zdarzenia. 21 kwietnia tego roku 33-latek z powiatu biłgorajskiego miał zgwałcić 17-letnią dziewczynę. Doszło do tego w czasie imprezy, w trakcie której wszyscy spożywali alkohol. Mimo że uczestniczyli w niej głównie nastolatkowie, pojawił się na niej także dorosły mężczyzna. Jak przekazał lokalna policja, 33-latek wykorzystał fakt, że dziewczyna była pod wpływem alkoholu. Zaatakował ją, gdy spała. 

Zobacz wideo Co powinno się zmienić po wyborach według młodych Polek?

Wobec sprawcy zastosowano areszt tymczasowy

Mężczyzna najpierw napastował dziewczynę, a później dokonał gwałtu. Jak podkreślają śledczy, 33-latek wykorzystał fakt, że nastolatka była odurzona. Jego działania nie były zaplanowane. - Od samego początku nie braliśmy pod uwagę hipotezy, że 33-latek chciał celowo upić dziewczynę lub podać jej jakiekolwiek środki - poinformowała w rozmowie z serwisem o2.pl Faustyna Łazur, aspirant sztabowy z Komendy Powiatowej Policji w Janowie Lubelskim.

Po zdarzeniu bliscy ofiary szybko poinformowali o zdarzeniu policję. Na wniosek Prokuratury Rejonowej w Janowie Lubelskim wobec 33-latka zastosowano na trzy miesiące areszt tymczasowy. Mężczyzna usłyszał zarzut "wykorzystania seksualnego w stanie bezradności". Grozi mu do ośmiu lat więzienia. 

17-latka przeżyła koszmar w czasie imprezy. Gdy zasnęła, wykorzystał ją znacznie starszy mężczyzna17-latka przeżyła koszmar w czasie imprezy. Gdy zasnęła, wykorzystał ją znacznie starszy mężczyzna 17-latka przeżyła koszmar w czasie imprezy. Gdy zasnęła, wykorzystał ją znacznie starszy mężczyzna Fot. Shutterstock/KomootP

Ta reakcja ma działanie ochronne

Temat przemocy seksualnej niestety co chwilę wraca jak bumerang. Niedawno na naszym serwisie ukazała się rozmowa z psychotraumatolożką Katarzyną Nowakowską. Ekspertka wypowiedziała się między innymi na temat tego, jak reagują ofiary takich przestępstw. Jak podkreśliła, reakcje mogą być naprawdę bardzo różne. Całą rozmowę przeczytacie tutaj:

- Przez długi czas funkcjonowało przekonanie, że reakcją na atak jest walka albo ucieczka. Potem zauważono, że tak naprawdę bardzo wiele zwierząt - w tym ludzie - na takie zagrożenie reaguje paraliżem, zamrożeniem. Czyli na początku w środowisku naukowym było określenie "2F" czyli "fight or flight" (walka albo ucieczka). Potem pojawiło się "freeze", czyli zamarznięcie, ten paraliż. W wielu filmikach na YouTubie możemy zobaczyć, jak np. zwierzęta udają, że mdleją, gdy drapieżnik je goni. Może to wyglądać groteskowo, ale one są przerażone. Ta reakcja ma działanie ochronne. Oczy drapieżników reagują na ruch. Jak coś się przestaje ruszać, to drapieżnikowi trudno to dostrzec. Tak więc dzięki temu, że przestają się ruszać, mogą przeżyć - powiedziała w rozmowie z Joanną Zarembą. 

I jak dodała ekspertka: - Nie możemy świadomie zdecydować, że nas zamrozi. Ten mechanizm jest dość skomplikowany wbrew pozorom, bo w jego trakcie dochodzi do pobudzenia całego autonomicznego układu nerwowego i jego części współczulnej, która odpowiedzialna jest za mobilizację, i przywspółczulnej, która działa przeciwstawnie do współczulnej. Więc to trochę tak, jakby organizm jednocześnie wciskał hamulec i gaz. Skutkiem jest paraliż.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.