"Wczoraj dowiedziałem się, że auto, które legalnie kupiłem za 100 tys. zł, ma swojego 'bliźniaka' we Francji, a mi sprzedano podrobioną w Polsce wersję. Finał jest taki, że samochód został zajęty przez Policję i Prokuraturę, a my z żoną straciliśmy 100 tys. zł" - przekazał w czwartek we wpisie na Facebooku wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski z Nowej Lewicy.
Jak dodał, kupił wraz z żoną w październiku od prywatnej osoby samochód marki Peugeot 5008. "Przed zakupem sprawdzamy pojazd po numerze VIN i dodatkowo jedziemy na sprawdzenie do autoryzowanego serwisu Peugeota. Płacimy za usługę sprawdzenia, otrzymujemy potwierdzenie. Kupujemy auto z całą historią i rejestrujemy w urzędzie komunikacji. Inwestujemy, użytkujemy przez ponad pół roku i teraz dowiadujemy się, że samochód jest nielegalny" - czytamy.
- Nie wiem, czy akurat ta osoba, od której kupiłem auto, jest oszustem. Policja takich informacji nie ujawnia. Auto było wcześniej wykupione z leasingu, jeździło bardzo długo. Musiało pochodzić z przestępstwa, ale nie wiadomo skąd i jakie były okoliczności - mówił w czwartek przed południem w rozmowie z Gazeta.pl Krzysztof Gawkowski.
- Historia jest taka: jest jakieś auto za granicą, które ma numer VIN. I ten sam numer przybito na auto w Polsce. Wpisaliśmy do mObywatela dane mojego samochodu, wszystko wyskakuje na zielono. Zero nieprawidłowości, nie ma informacji, że za granicą jest auto z takim samym numerem - zaznaczył. Wicepremier nie mógł jednocześnie zrozumieć, dlaczego autoryzowany serwis nie miał informacji o tym, że "są dwa auta na świecie z takim numerem, a nie jeden".
"Na polecenie prokuratora Podkarpackiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji dokonali zatrzymania pięciu osób oraz przeprowadzili przeszukania i zatrzymania pojazdów w śledztwie dotyczącym międzynarodowej zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się kradzieżami samochodów" - przekazał w czwartek portalowi Gazeta.pl prok. Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej.
Jak dodał, "zatrzymani zostaną doprowadzeni do prokuratury, gdzie usłyszą zarzuty". "Po wykonaniu czynności procesowych z podejrzanymi prokurator podejmie decyzję co do konieczności stosowania środków zapobiegawczych" - poinformował nas prok. Karol Brochólski.
W czwartek po godz. 8 zwróciliśmy się z prośbą o komentarz polskiego oddziału koncernu Stellantis, do którego należy marka Peugeot. "Z przykrością przyjęliśmy informację podaną przez pana wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego. Jesteśmy w takcie wyjaśniania tej sprawy. Jednocześnie deklarujemy pełną współpracę ze wszystkimi zaangażowanymi w nią stronami" - przekazał nam po południu Wojciech Osoś, dyrektor Public Relations Stellantis Polska.