Zabójstwo w Jagatowie. Nowe informacje ws. zatrzymania Rafała Z. "Ukrywał się pod stertą ubrań"

43-letni Rafał Z., podejrzewany o zabójstwo żony w Jagatowie koło Pruszcza Gdańskiego został zatrzymany w środę wieczorem. Poszukiwany od niedzieli mężczyzna ukrywał się pod stertą ubrań w budynku gospodarczym. Jeszcze w czwartek może usłyszeć zarzuty. Grozi mu dożywocie.

Poszukiwany mężczyzna, który jest podejrzewany o zabójstwo swojej żony w Jagatowie, został zatrzymany w Kłodawie w środę wieczorem. To miejscowość oddalona o niecałe 5 kilometrów od domu, w którym doszło do zbrodni. - W czasie trwania poszukiwań mężczyzny podejrzanego o zabójstwo w Jagatowie dyżurny KPP w Pruszczu Gdańskim otrzymał zgłoszenie od właściciela jednej z posesji mieszczącej się na terenie powiatu gdańskiego, że ktoś prawdopodobnie włamał się do budynku gospodarczego i może tam przebywać - poinformował RMF FM Karol Kościuk z KPP w Pruszczu Gdańskim.

Zobacz wideo Kierowcy wpadali na ignorowaniu znaku B-20. Jeden po drugim z mandatem 300 zł i 8 pkt.

Poszukiwany ukrywał się pod stertą ubrań

- Zgłaszający przekazał policjantom, że obawia się, że tą osobą może być 43-latek. Policjanci z Trąbek Wielkich pojechali na miejsce. Podczas przeszukania budynku gospodarczego policjanci znaleźli ukrywającego się pod stertą ubrań mężczyznę. Był to podejrzany o dokonanie zabójstwa w Jagatowie - przekazał policjant.

Jak przyznają policjanci, mężczyzna był zaskoczony widokiem policjantów i nie stawiał oporu. Nie miał przy sobie niebezpiecznych narzędzi. Miał na ciele ślady, które mogły świadczyć o samookaleczeniu. Z. trafił do szpitala. Jeszcze w czwartek może usłyszeć zarzut morderstwa. Sekcja zwłok kobiety wykazała, że na jej ciele były liczne rany kłute. Przyczyną śmierci był masywny krwotok. Mężczyźnie grozi dożywocie

Jagatowo. Sąsiedzi o dniu zabójstwa. "Spokojni, uczciwi ludzie"

Dziennik "Fakt" rozmawiał z sąsiadami małżeństwa z Jagatowa, w województwie pomorskim, którzy przyznają, że nie zauważali niczego niepokojącego między parą. Mężczyznę opisują jako osobę "pracowitą i miłą", która dbała o dom i obejście. - Dla nas to byli naprawdę spokojni, uczciwi ludzie. Można było normalnie z nimi porozmawiać - powiedziała jedna z mieszkanek miejscowości. Inna wspomina nieżyjącą 40-latkę jako rozmowną, a jej męża jako osobę "bardziej zamkniętą", chociaż "mówił 'dzień dobry'". Razem z małżeństwem mieli mieszkać syn i córka w wieku 20 i 21 lat oraz ciotka.

Mieszkańcy Jagatowa relacjonowali, że w dzień śmierci kobiety jej syn wybiegł na ulicę i wzywał pomocy. Jeden z sąsiadów próbował reanimować 40-latkę, ale bezskutecznie. Sąsiedzi zacytowali także krążące plotki o rzekomym pozwie rozwodowym, który chciała złożyć 40-latka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.