We wtorek 16 kwietnia w Zjednoczonych Emiratach Arabskich doszło do ulewnych deszczy, które doprowadziły do powodzi. Były to największe od 75 lat opady w tym kraju. Jak pisaliśmy na Gazeta.pl, z poważnymi problemami zmagają się przede wszystkim mieszkańcu Dubaju. Woda zalała tam drogi i zniszczyła fasady wielu budynków, wystąpiły również duże utrudnienia w funkcjonowaniu metra oraz lotniska. Część komentatorów uważa, że do wyjątkowo intensywnych opadów przyczyniły się działania władz ZEA. Chodzi o zasiewanie chmur.
Zasiewanie chmur to jedna z form modyfikacji pogody, która polega na wywołaniu zmian w procesach mikrofizycznych wewnątrz chmur, poprzez rozpylenie odpowiedniej substancji. Rząd Zjednoczonych Emiratów Arabskich stosuje tę metodę, aby zwiększyć ilość opadów w swoim kraju, który często zmaga się z niedoborem wody.
Cytowany przez Bloomberg specjalista z zakresu meteorologii Ahmed Habib stwierdził, że ulewy, do których doszło w Dubaju oraz innych miastach ZEA 16 kwietnia, wynikały właśnie częściowo z zasiewania chmur. Doniesienia skomentowali w rozmowie ze stacją CNBC przedstawiciele Narodowego Centrum Meteorologii, agencji rządowej Zjednoczonych Emiratów Arabskich odpowiedzialnej za stosowanie form modyfikacji pogody.
Centrum oświadczyło, że eksperci agencji analizowali prognozy, zgodnie z którymi w kraju miało dojść do ulewnych deszczy, a 16 kwietnia, gdy wystąpiły największe opady, nie przeprowadzono zasiewania chmur.
- Jedną z podstawowych zasad zasiewania chmur jest to, że należy je przeprowadzić we wczesnym stadium, zanim spadnie deszcz. Gdy dochodzi do poważnej burzy, jest już za późno na przeprowadzenie jakiejkolwiek operacji - wyjaśnił zastępca dyrektora Narodowego Centrum Meteorologii. Przedstawiciele agencji podkreślili, że ulewy, które nawiedziły Zjednoczone Emiraty Arabskie, były skutkiem zjawisk naturalnych, a działania podejmowane przez władze w żaden sposób się do nich nie przyczyniły.