Niemieckie kopalnie węgla emitują 184 razy więcej metanu, niż jest uwzględniane w raportach - poinformował energetyczny think tank Ember w analizie cytowanej przez Bloomberg. Zachodni sąsiedzi Polski mają, zdaniem ekspertów, przekazywać zaniżone dane między innymi Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Ember poinformował, że rozbieżność w danych wynika ze sposobu szacowania emisji metanu. W Niemczech ma się on opierać na danych pochodzących z 1989 roku, które opracowała spółka Rheinbraun. Z kolei think tank wykorzystał metodologię, która uwzględnia głębokość wydobycia i zawartość gazu w węglu. Specjaliści wykorzystali również zdjęcia satelitarne, aby odnotować emisję metanu w konkretnych zakładach. Pozwoliło to ustalić, że najwyższe stężenia występowały w należących do koncernu RWE kopalniach Hambach w Nadrenii Północnej-Westfalii oraz Welzow-Süd na Pojezierzu Łużyckim w Brandenburgii.
- Szeroko zakrojona kampania pomiarowa stanowiłaby początek zrozumienia realnej skali emisji metanu. Opracowanie rygorystycznego standardu pomiaru metanu w kopalniach węgla kamiennego sprawiłoby, że kraj ten znalazłby się na dobrej drodze - stwierdziła autorka raportu, Sabina Assan, cytowana przez Bloomberg.
Energetyczny koncern RWE zaznaczył, że przestrzega prawa i zapewnił, że wdroży wszelkie zmiany, które zakłada nadchodzące unijne rozporządzenie. Natomiast wskazano, że wartości podane w opracowaniu think tanku nie są precyzyjne z uwagi na brak danych o zawartości metanu w węglu brunatnym pochodzącym z niemieckich kopalń. Ember wykorzystał bowiem pomiary polskiego węgla, który jest uważany za porównywalny do niemieckiego.
Na początku roku "Gazeta Wyborcza" informowała o zaakceptowaniu wyniku negocjacji między unijnymi instytucjami w sprawie rozporządzenia metanowego. Oznacza to liberalizację przepisów, które początkowo groziły zamknięciem polskich kopalni. Limit został ustanowiony na 5 ton metanu na tysiąc ton wydobytego węgla kamiennego.