Bardzo chciała go zdemaskować. Nie skończyła pisać książki o seryjnym zabójcy. Mąż znalazł ją martwą

4 godzin temu
Zdjęcie: Zdjęcie ilustracyjne, fot. Alex_Schmidt / iStock


Czy jedna osoba może mieć aż taką obsesję dotyczącą znalezienia przestępcy? Historia Michelle McNamary pokazuje, iż determinacja i nieustępliwość mogą dokonać niemożliwego. Kobieta nagłośniła zapomnianą sprawę zabójcy i gwałciciela, przed którym drżała Kalifornia. Nie dożyła jego skazania.
Michelle McNamara była amerykańską pisarką i dziennikarką kryminalną, która wielkimi literami zapisała się na kartach historii kryminalnych. Jako pierwsza nazwała przestępcę, który terroryzował Kalifornię w latach 70. i 80. Golden State Killerem. Seryjny morderca i gwałciciel miał na koncie co najmniej 13 zabójstw, 50 gwałtów i 120 włamań. 21 sierpnia 2020 roku został skazany na dożywocie. Michelle niestety nie dożyła finału sprawy. Stacja HBO nagrała serial dokumentalny, który pokazuje wydarzenia tamtych lat.


REKLAMA


Deptała po piętach seryjnemu mordercy i gwałcicielowi. Nie dożyła jego schwytania
Michelle McNamara od wczesnych lat interesowała się wszelkimi zagadnieniami kryminalnymi. Szczególnie fascynowały ją nierozwiązane sprawy seryjnych morderców, którzy nie zostali ujęci przez amerykańską policję. Mając 36 lat, w 2006 roku założyła bloga o nazwie "True Crime Diary", na którym przedstawiała nierozwiązane historie kryminalne. Jak się gwałtownie okazało, na punkcie znalezienia pewnego zabójcy McNamara miała szczególną obsesję. Mowa o Josephie Jamesie DeAngelo Jr., w kryminalnych kręgach znanego jako Golden State Killer. Przydomek ten został nadany mężczyźnie przez McNamarę podczas jej prywatnego śledztwa i przyjął się podczas nagłośnienia jego sprawy.
Przestępca wymykał się amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości przez dziesiątki lat. Mimo tego, iż popełnił tak wiele zbrodni, bezkarnie przemierzał ulice Kalifornii. Działo się tak do czasu, kiedy policja miała możliwość porównania jego materiału genetycznego z bazą (wydarzyło się to dopiero po śmierci dziennikarki). Zanim to się jednak stało, Michelle poświęciła wiele lat na zbieranie informacji o kalifornijskim zabójcy i gwałcicielu. Dniami i nocami przeszukiwała policyjne archiwa, rozmawiała z detektywami, szukała niedoszłych ofiar mężczyzny. W 2013 roku w magazynie "Los Angeles" opublikowała artykuł, w którym podzieliła się wnioskami swojego śledztwa i na nowo zwróciła uwagę wszystkich na tę nierozwiązaną sprawę. Jak się po latach okazało, słusznie wytypowała profil zabójcy, który według niej miał być policjantem lub weteranem wojennym.


Krótko po tym zaczęła pisać książkę, którą zatytułowała "I'll Be Gone in the Dark". Publikacja miała być zwieńczeniem pracy nad sprawą Golden State Killera. Niestety nigdy jej nie dokończyła. Zaangażowanie Miechelle było tak duże, iż doprowadziło jej organizm na skraj wyczerpania. Kobieta żyła w permanentnym stresie, nabawiła się choroby serca i przyjmowała liczne leki na receptę. W 2016 roku mąż znalazł ją martwą we własnym łóżku. Miała 46 lat.
Książka Michelle McNamary ujrzała światło dzienne. Pomógł mąż i przyjaciele
Mężem Michelle był komik Patton Oswalt. Mimo ogromnej straty spowodowanej śmiercią żony postanowił ukończyć dzieło jej życia i wraz z przyjaciółmi dopisać resztę książki. Została wydana w lutym 2018 roku i w błyskawicznym tempie uplasowała się na liście bestsellerów. W kwietniu, czyli dwa miesiące po publikacji książki, Golden State Killer został aresztowany. Mordercą i gwałcicielem okazał się były policjant Joseph James DeAngelo Jr. W 2020 roku stacja HBO wyprodukowała serial dokumentalny pt. "Obsesja zbrodni", który opowiada o życiu Michelle i o obsesyjnym dążeniu do wykrycia przestępcy. Choć wiele osób uważa, iż kobieta przyczyniła się do ujęcia GSK, policja w Sacramento zdecydowanie temu zaprzecza. Szeryf Scott Jones powiedział, iż poza nagłośnieniem sprawy i kilkoma nieistotnymi wskazówkami nie znaleźli w książce niczego, co mogłoby doprowadzić przestępcę za kratki. jeżeli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej. Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu. Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału